Nie jedziemy długo, ale bijemy kolejny rekord. Gromkie HALT! i zatrzymujemy się na browara. Po 8 kilometrach :)
Zdrowie!
Po zasłużonej przerwie uderzamy dalej. W górę i w dół, w górę i w dół. I tak do zajebania, a miało być łatwo i przyjemnie. W pewnej chwili znak – Konstanca 63, Mamaia 67. Co jest do ciężkiej cholery?
Ale po chwili konsternacji okrzyk JEEEST! Widzimy morze, więc bez zastanawiania podjeżdżamy bliżej. Syf, aż żal. Jedziemy dalej.
Wreszcie docieramy do Mamai. Wjeżdżamy na kemping i od razu kierujemy się na plażę. Uroczysty wjazd do morza i wielka radość. JESTEŚMY!
Cel osiągnięty, z tyłu Morze Czarne!
Piękna chwila, dla takich się żyje i warto się było męczyć tyle kilometrów. Kto tego nie zrobi ten nie do końca czuje, o co w tym chodzi.
Kupujemy 2-litrowe browary, kładziemy się na plaży i oglądamy spadające gwiazdy. Zasłużyliśmy na chwilę relaksu.
Dystans: 62,2 km
CAŁA TRASA: 1368 km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz